piątek, 31 grudnia 2010

Witam ;**
Dziś dzień jak codzień ; )
Od samego rana w moim domu pachnie ciasteczkami :D
Mmm pycha. Dobrze,że ja ich nie musze robić. He.
Chociaż zaraz pewnie pójdę i powycinam kilka serduszek :>
Wczoraj mój humor zjechał do poziomu 0.
Na szczęście po obejrzeniu 'powiedz tak' i napisaniu kilku esów wróciła pełnia szczęścia : ))

***

Czasem, gdy poznajemy osobe bliską naszemu sercu myślimy..... Jak wiele byśmy dla niej zrobili, aż nagle wszystko idzie na marne. Nasze starania, by walczyć o tą osobę... To wszystko na nic...
Tak łatwo jest kogoś pokochać??
ja po swoich przeżyciach miłosnych nie potrafie kochać... Ciężko jest mi także ufać...
Brakuje mi tej miłości i ciepła... Ale najbardziej brakuje mi ....Ciebie...;(
Czasem tak już jest,
że kochasz , cierpisz,
nic z tego nie wynika.
Nic.Zupełnie.
Niektórzy się pytają
Czemu ? Czemu ?
A ja odpowiem.
Bo ludzie nie zważają
na miłość
Dlaczego ?
Bo jej się boją.
Boją się kogoś pokochać.
 
                      "Prawdziwym błędem jest błąd popełnić i nie naprawić go."
-Konfucjusz

"Odrobina prawdy, zawarta w niejednym kłamstwie, czyni je okropnym."
-Marie von Ebner-Eschenbach

poniedziałek, 27 grudnia 2010

To co mnie trzyma przy życiu...

Wyjdę za mechanika, który odłączy kilka kabli w moim mózgu, żebym w końcu mogła przestać myśleć. Chciałabym, tak jak on po prostu stracić kilka miesięcy pamięci. Musze jak on spaść z rampy na głowę, teraz potrzebuję tylko rampy. Myślę, że to głupie, że wciąż wyobrażam sobie, jak on wraca. Wciąż rysuję go sobie w myślach. Takiego, jakim był. Uśmiechał się i kłamał, a ja wierzyłam w te jego kłamstwa, wciąż wierzę. Mówię sobie, że gdyby jakimś cudem chciał wrócić nie pozwoliłabym mu, ale wiem, że i tak rzuciłabym dla niego wszystko. Lubiłam te jego kłamstwa, właściwie, to je kochałam. Czułam się dzięki temu piękna, cudowna, kochana... Każde twoje słowo powodowało, że świat robił się coraz mniej dostrzegalny, widziałam tylko ciebie. I chciałabym, żeby to trwało, bo naprawdę spodobało mi się to. Tęsknie za tobą i za tamtą mną. Cieszyłam się wszystkim, kochałam moje życie. Zakochana byłam w każdym poranku, w każdej chmurze na niebie. I chciałam uciec. Uciekłam od całej rzeczywistości. Udało mi się, pierwszy raz w życiu. A co kochałam najbardziej? Jego oczy. Nie były jakieś wyjątkowe, ale uwielbiałam, ten jego błysk w oku. Oszukiwałam się, że to na mój widok, wmawiałam sobie tak dużo. Pamiętam, jak czekałam na niego na przystanku, trząsł się każdy odcinek mojego ciała. Tak cholernie bałam się za każdym razem. Raz nawet zaczęłam pisać mojej Dag pożegnalne sms-y. A potem pojawił się on. Widziałam go całego. Cały był mój. Przeszliśmy się po mieście, a potem znów siedząc na tym przystanku trzęśliśmy się z zimna. Spojrzał mi w oczy i boje zastygliśmy. To było magiczne. Potem czułam już tylko, jak jego usta stykają się z moimi. Znów mam szklanki w oczach. Chciałabym wynaleźć wehikuł czasu i cofnąć się tam, gdzie wszystko się zaczęło. Zmieniłabym siebie. Zrobiłabym wszystko, by naprawdę się we mnie zakochał. Zakochałby się, jak to niewymownie pięknie brzmi. Oddałabym niemal wszystko, by on mnie kochał. Chciałabym, by czuł mnie jak jedyną dziewczynę, którą kiedykolwiek kochał. Żeby kochał mnie tak, jak ja kochałam go. Nienawidzę go za to, że sprawiał, że go kochałam. Kochałam go tak bardzo, jak Dag. Jak dobrze, że ona mi została, bo chyba oszalałabym. Fajnie jest mieć przyjaciółkę, zwłaszcza taka jak ona. Ta jedyna osoba na świecie, która bije cię, bo się uśmiechnąłeś, bo wiedziała, o czym pomyślałeś. Miała rację. Uwielbiam cie moja droga za to, że jedyna potrafisz pisać ze mną sms-y i tobie jedynej nie odpisuję na wszystko tym prostackim "xd", albo "aha". Kocham cię za te chore tematy, które poruszamy nocami. I może to nie dobrze, że w tych samych chwilach przeżywasz to co ja, bo wolałabym, byś tego jednak nie przechodziła, ale i tak kocham w nas to. Kocham cię.

To co mnie trzyma przy życiu...

Moje skryte sekretyy;(

Boję się wielu rzeczy. Ale nie chcę tego okazywać. Chcę, by inni mieli mnie za osobę, odważną, pewną siebie,znającą swoją wartość. I udaje mi się to, bo wszyscy myślą, że taka jestem. Ale to nie jest prawda. Wewnątrz jestem jak chorągiewka na wietrze, wystarczy nieraz jedno słowo, nawet najmniejszy nieprzemyślany gest, bym straciła wszystko, co przez długi czas budowałam. Jestem uległa innym. Rzadko potrafię postawić na swoim. Boję się samotności, nie chcę pokazać, jaka jestem naprawdę.Myślę, że inni lubią mnie taką, jaką mnie widzą, a nie taką, jaką jestem. Nie mogę wyzbyć się udawania. Chcę być szczęśliwa, a skoro nie jestem, to niech chociaż inni myślą, że tak jest. Ludzie postrzegają mnie jako radosną optymistkę, która zawsze dla każdego ma czas, która tylko czeka, by móc wyciągnąć pomocną dłoń, której największą przyjemność sprawia dawanie rad innym, która jest sobą, wartościowym człowiekiem, bez wad i kompleksów. A ja mam dosyć takiego udawania. Ale boję się, że gdy przestanę, stanę się znów sobą– biedną, zagubioną istotką, która nie wie, gdzie jej miejsce w życiu i świecie, która jest egocentryczką, skoncentrowaną na własnych uczuciach, która nie potrafi wyjść do innych poza obręb własnego ja, która tylko czeka na dogodną okazję, by zniknąć na zawsze… Nie chcę taka być. Ale wiem, że jestem.Nieraz myślę, że nie mogę zmienić siebie. Mogę zmienić tylko swoją samoocenę i postrzeganie mnie przez znajomych. Poza tym, nie chcę też krzywdzić innych.Wiem sama, jak trudno jest chcieć pomóc osobie przygnębionej i nie móc. Bo onanie chce przyjąć pomocy, bo chce, by zostawiono ją w spokoju, ale w głębi duszy płacze, że jest samotna. Wiem, jak ciężko jest próbować pocieszyć, jednocześnie widząc łzy w oczach, które uparcie tam pozostają, nie chcąc zostać zauważone.Dlatego w chwilach smutku uśmiecham się, choć czuję, jakby moje serce za chwilę miało wyrwać się z piersi lub przestać bić. Dlatego udaję, że uszczęśliwia mnie pociecha „nie martw się, życie jest pięknie”. Co z tego, że jest piękne, skoro ja tego nie dostrzegam… Mam zafałszowany obraz siebie i świata. Nie potrafię niczego obiektywnie ocenić. Patrzę w lustro i widzę albo same swoje złe cechy,albo wprost przeciwnie, wpadam w samozachwyt. Częściej jednak dominuje ta pierwsza opcja. Kreuję się na osobę pewną siebie, ale w rzeczywistości często czuję, że największą część mojej świadomości stanowią same wady. Często zastanawiam się, co jest tego przyczyną. Przecież mam pełną rodzinę, teraz bardzo dobre kontakty z przyjaciółmi i znajomymi, są osoby, którym mogę się zwierzyć ze swoich problemów, choć i tak staram się robić to jak najrzadziej.Nie zaznałam uczucia głodu, żyję w wolnej ojczyźnie. Jestem zdrowa. Uczę się dobrze, nie mam z tym większych problemów. Nie cierpię biedy. A jednak czuję,że nie jestem szczęśliwa. Przyczyna musi tkwić we mnie. Podświadomie wiedziałam to już od dawna, gdy chciałam się jej pozbyć. W wierszach pisałam: „I chwytasz za nóż – i czujesz, że nie możesz, nie możesz zabić tej wielkiej udręki. Bo musiałbyś wpierw zamordować siebie, a lękasz się śmierci ze swej własnej ręki”.Bałam się siebie. Gdy raz pozwoliłam sobie na myśli samobójcze, one wciąż powracały. Myśl o śmierci uspokajała mnie w specyficzny sposób. Ale właściwie chciałam żyć. Uświadomiłam sobie to dopiero wtedy, gdy byłam sama w domu i siedząc przy stole, zaczęłam bawić się nożem. Przemknęła mi przez głowę myśl,że gdybym chciała, mogłabym teraz skończyć wszystkie swoje cierpienia. Ale potem zaczęłam się bać, że naprawdę mogę to zrobić. Przerażał mnie realizm tej sytuacji. I wtedy po raz pierwszy poczułam, że muszę coś zrobić z takimi stanami, bo kiedyś naprawdę mogę tego nie wytrzymać psychicznie i zrobić coś,czego będę żałować. Albo nawet nie będę miała czasu na żal.

"Żeby umieć żyć"

Moja Szysz;))



To ta która ma taką samą bluze  XD..
oczywiście ja spapugowałam;\\
przyznaje sie bez bicia;))
Moja dziewcznka którą koham naj...;**
A pan M....
Niewie co traci...;))

Świeta i po swietach..

Było nuuudno!!
Ja chce już do szkoły:(
W domciu nie ma co robić;(
nooo oprócz pisania esów...;)
heeh;**
Jak tam wasze prezenty??
Moje mogły by być lepsze...:\
pokłuciłam sie z mamą ...:(
Tak czasem bywa...Mam teraz doła.
Czasem czlowiek nie wytrzyma i wybucha;(
Ja już wytrzymać nie mogłam i powiedziałam o kilka słów za dużo...;(

Sysza i Asiula;** na Pizze;*

Wybieramy sie z Szyszą i Asiula na pizze:)
heh bedzie  zabawa;**
jak to z nimi;)
tęsknie za wami;**
nie moge się doczekać;)
Kocham was dziewczynki;))

czwartek, 23 grudnia 2010

Ten jeden...:(

Przez te kilka dni pisze esemesy... Pisze z takim chłopakiem ze szkoły;)
Jest fajny, dobrze się dogadujemy. Znam go 3 rok, ale tak na prawde poznałam go dopiero teraz.
Dla czego?...... Tego nawet ja nie rozumiem. Nigdy nie myślałam, że bede mała z nim tak dobry kontakt jak teraz.
W szkole mało się do siebie odzywaliśmy, prawie wogule ze soba nie rozmawialiśmy...
To wszystko zmieniło się, kiedy poprosiłam o jego numer.
Z każdym esemesem poznawałam go lepiej... Chociaż powiedział mi, że ma dziewczyne to mnie nie odżuciło.
Bardzo go lube i nie zamierzam tracic tego, co zyskałam. Wszystkie esemesy i spojżenia prowadzą do dobrej przyjażni;)
I mam nadzieje, że tak będzie;)
                                                 
                                                                                       Dziękuje K.
                                                                                        I oczywiscie mojej Sylwi;**
                                                                     Za wszystko co mi o nim powiedziałaś;*

love aktually:)

Pamiętacie ten film?
Czyż nie jest lepszy okres na oglądanie tego filmu, niż własnie teraz?

Choć jestem zwolenniczką sensacji, thrillerów i horrorów, to ten film kocham miłością wieczną. Miłością romantyczki ukrytej pod powłoką pragnienia krwi, przemocy, akcji i wydarzeń zmieniających się jak w kalejdoskopie.
Bo przecież każdy z nas potrzebuje odrobiny ciepła, garstkę uczucia, oddania, obecności drugiego człowieka.
I tu nie chodzi o to aby te święta były wesołe, radosne... One muszą być pełne miłości, nieważne jakiej, ale to dziwne uczucie, postrzegane przez niektórych tylko jako  reakcja chemiczna, musi w nas tkwić.
Musi.
Bo inaczej... po co to wszystko?
Przecież rodzimy się właśnie po to. Aby kochać. I być kochanym. Niech to będą różne rodzaje miłości, ale niech ona istnieje w nas, niech nadaje naszemu życiu cel, sens, niech pokazuje to co za horyzontem. Niech będzie zawsze obecna w naszym kolejnym, przeżywanym dniu.
I tego Wam życzę na te święta.
Ogromu miłości, uczuć i pasji.
Oddania.
Spełnienia.
I ciepła.
Drugiej osoby, ukochanego zwierzaka, książki czytanej przy kominku, oglądanego filmu, muzyki wwiercającej się w Wasze uszy...
Nigdy nie zapominajcie, że miłość to wszystko z czym przychodzimy i powinna być wszystkim co ze sobą zabierzemy.

piątek, 17 grudnia 2010

aaaa jeszcze ciepła, jeszcze pachnąca;)

ściskam nóż w trzęsącej się dłoni
w oczach szaleństwo
w sercu nieznośne oczekiwanie
pragnienie
denerwująca niecierpliwość
szybciej
tnij
szarp
wyrywaj
rzucaj za siebie strzępy
docieraj do środka
tak
nareszcie
mam
jeszcze ciepła
pachnąca
moja...

czwartek, 16 grudnia 2010

Tak bywa...

"Życie jest dane człowiekowi tylko raz. Więc należy przeżyć je tak, aby nie odczuwać męczącego bólu po latach spędzonych bez celu".
I tak róbcie...
Chyba że jesteście odporni na ból.
Ja nie jestem.

środa, 15 grudnia 2010

"Bez powrotu"

Biegnę. Jest zimno, ciemno nie wiem jak długo już jestem na nogach. Nie pamiętam jak się tu znalazłam.
Wiem tylko że jestem w lesie. Ktoś mnie goni. Dla czego? Ciągle zadaje sobie to pytanie. Co ja temu komuś zrobiłam? Sama nie wiem.   
Czego on ode mnie chce? Boje się odwrócić. Bo gdy już się odwrócę nie wiem co mnie spotka. Nagle potknęłam się o korzeń drzewa. Straciłam równowagę i upadłam. Czuje jak krew leci mi po kolanach. 
Nie zważając na ból ruszyłam dalej. Biegłam tak szybko jak mogłam. Serce biło mi jak szalone.
Czułam na sobie oczy napastnika. Przeszył mnie dreszcz obrzydzenia. Nagle usłyszałam wycie. Z krzaków wyłoniła się wielka, futszata bestia, jednym słowem  wilk.
Usiadłam na łóżku cała spocona. Włosy lepiły mi się do czoła, a koszulka do ciała. Rozejrzałam się. Byłam w swoim pokoju. To tylko koszmar. Znowu. Ten sam sen odwiedzał mnie co noc. Czasem zmieniały się tylko jego fragmenty. Wiedziałam że już nie zasnę. Spojrzałam na zegarek . Szósta. Za godzinę i tak powinnam wstać. Westchneła i wstała. Bolały ja mięśnie. Zerknęła na drugi koniec pokoju gdzie spał jej brat. Jej kochany, mały braciszek miał dziś iść pierwszy raz do szkoły. Od czterech lat mieszkali już w domu dziecka. Gdy policjant zabierał ja matce obiecała ze będzie chronić Krzysia. Jej braciszek był drobnym blądynem o dużych niebieskich oczach i ślicznej chłopięcej buźce. Potrafił podbijać wszystkie serca. Gdy przyjechali tu pierwszego dnia nie było osoby żeby się nimi nie zachwycała.
Podeszła do szafy i naszykowała dla siebie i brata  rzeczy.
  • Jessica?- usłyszała z końca pokoju.
Odwróciła się. Mały poruszył się i usiadł na łóżku. Podeszła do niego i dotknęła jego loków. Od razu przepełniła ją czułość.
  • śpij, jeszcze nie było pobudki.
Mały położył się i zasnął momentalnie. Patrzyła na niego. Nikt nie ma nawet pojęcia jak dużo przeszli. Pamięta jak mały pytał się czy to ona jest jego mamą. Ona nadal odpowiadała mu ze nie. Poczuła łzy spływające po policzku. Od razu ja otarła. Zakleła się w  duchu. Przecież miała być twarda. Dla Krzysia. Dla nich. Ubrała się i  spakowała ich do szkoły. Musiała się czymś zająć. Poddała się porannym czynnością we wspólnej łazience całej grupy. Zaczęła myć zęby.
  • Hej  Jess -Z tyłu dobiegł ja znajomy głos. Krzyknęła i odwróciła się.
W drzwiach stał Daniel. Jej kolega z kółka tanecznego. Szkolne ciacho i wielki macho. Nigdy nie mogła zrozumieć co takiego dziewczyny w nim widziały. Faktycznie jest przystojny. Ma krótkie ciemne włosy, kształtny nos i pełne usta poza tym jest wysoki i dość silny  po siłowni.
-sorki że Cię wystraszyłem. Matka dziewczyno może lepiej usiądź. Robisz się blada.
Podtrzymała się umywalki. Wypłukała zęby, schowała swoje rzeczy i ruszyła do drzwi. Daniel był przyzwyczajony do tego że rzadko z kimś rozmawiała. Była pewna że ją przepuści, ale on stał tak dalej zagradzając wyjście z łazienki.
  • przepraszam.- mruknęła prosto w jego szerokie ramie.
Popatrzył na nią, ale po chwili odsunął się i ja przepuścił. Od razu wyskoczyła z łazienki.
Weszła do swojego pokoju. Mały już się ubierał. Podeszła i pocałowała go w policzek.
-dzień dobry. Była już pobudka?

....................................................

Książeczki polecane prze ze mnie:))



To jedne z najleprzych książek jakie przeczytałam....;))

Hejka na moim nowym blogu;))

Taa... No dzięki , że wpadliście;**
Niedługo napisze wam kawałek mojej książeczki, żebyście powiedzieli co o niej myślicie;))